wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 3

     -Karl! Popracuj nad telemarkiem. Prawa narta za bardzo Ci odjeżdża- usłyszałem od Schustera na dzisiejszym treningu. Mimo że, teraz jest ciężej, mi to nie przeszkadza. Ba! Nawet sprawia przyjemność- A Ty, Markus musisz lepiej się wybijać. Twoje odległości dziś nie powalały.
Obaj popełnialiśmy małe błędy, więc Marchi nie mógł się do mnie przyczepić. Za to Andi miał dobry dzień, ponieważ skoczył lepiej od Freunda.
-A teraz panowie do domu, wyspać się. Jutro o 8 trening w sali, potem skocznia.
-Ale panie trenerze, jutro sobota!- narzekał Markus- Mieliśmy nadzieję, że odeśpimy w końcu całoroczne, poranne wstawanie na uczelnię.
-Dlatego spotykamy się o 8, a nie o 6. Poza tym z tego co wiem, to zajęcia zaczynaliście od godziny 9. Ta pora nie należy raczej do wczesnych. To, iż zaczęły się wakacje panie Kraus, nie oznacza, że macie wolne od treningów. Letnie Gran Prix tuż tuż.
-Nie marudź Marinus, bo dostaniem karne okrążenia- odezwał się Freitag.
-Masz rację Richard. Zmykać już. A! I jeszcze jedno. Jutro przedstawię Wam nowego członka kadry.


     Oceny mam bardzo dobre, matura również poszła mi nieźle. Teraz wystarczy czekać na ogłoszenie listy osób przyjętych na uczelnię. Mam nadzieję, że się dostanę. Wybrałam świetną szkołę, więc chciałabym się w niej uczyć. 
     Już jutro mam pierwszy dzień praktyk. Nie mogę się doczekać. Sądzę, iż to będą najlepsze wakacje w moim życiu.
    -Witajcie moi drodzy! Zanim zaczniecie się rozgrzewać, przedstawię Wam moją siostrzenicę, która będzie asystentką naszego fizjoterapeuty. To jest Stephanie- powiedział wujek Werner, kiedy weszliśmy do sporej sali sportowej.
-Cześć wszystkim- przywitałam się. Patrzyło na mnie kilkanaście par oczu, więc poczułam się trochę nieswojo. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam znajomą twarz. Chłopak, który wjechał na mnie na rowerze. To on... Lisa miała rację! Jak ona to robi? Ma tak niezawodną intuicję.
-Hej, jestem Markus- odezwała się zza pleców męski głos.
-Cześć, Stephanie, ale mów mi Steph.


     -Zobacz. Marchi zarzucił już sieć. Zaczął podrywać siostrzenicę Wernera- powiedział Andreas do Karla.
-Ja skądś ją znam... Już wiem! Wpadłem na nią tydzień temu rowerem. Pamiętasz jak spóźniłem się na wykład? No to właśnie dlatego- rzekł Geiger i zauważył, że Stephanie ma na kolanie plaster.
-Czyli już się poznaliście.
-Nie do końca. Pomogłem jej wstać i odjechałem- odpowiedział brązowooki.
-Ty ciołku!- skarcił go Andi- To na co czekasz? Zagadaj do niej.
-Czy Ty musisz swatać mnie z każdą byle napotkaną dziewczyną?- przewrócił oczami Karl.
-Nie robiłbym tego, gdybyś sam sobie kogoś nie znalazł.
-A może ja po prostu nie potrzebuję drugiej połówki?
-Jasne, skończyłeś? To teraz chodź. Przedstawimy się tej oto uroczej młodej damie.


     Podeszło do mnie dwóch skoczków.
-Cześć! Mam na imię Andreas. Stephanie prawda?
-Hej. Steph- odpowiedziałam grzecznie blondynowi, ale bardziej interesowało mnie imię jego kolegi.
-Ja jestem Karl.
-Miło mi Cię poznać- uścisnęliśmy sobie dłonie, a ja uśmiechnęłam się promiennie.
-Będziesz asystentką Felixa? Na pewno się z nim dogadasz. To świetny facet- oznajmił Andreas.
-To fajnie. Mam nadzieję, że się sprawdzę w tej roli.
-Będzie okej- powiedział Karl. Dopiero teraz mogłam zauważyć, że jest bardzo przystojny. Na pewno ma dziewczynę.
-Koniec gadkowania. Czas na rozgrzewkę. A Ty Stephi chodź ze mną. Zaprowadzę Cię do Brauna.
-Do zobaczenia- rzucił Andreas, gdy wychodziłam z sali. To miły chłopak.
-Cześć- odpowiedziałam i ruszyłam za wujem.


     -No i co ty wyprawiasz człowieku?!- warknął na mnie Andi, gdy poszliśmy się rozgrzewać.
-Nie wiem o co Ci chodzi...
-Ty już dobrze wiesz. Zamiast gadać ze Stephanie, to milczałeś i ja musiałem podtrzymywać całą rozmowę.
-Nie prawda! Powiedziałem jej przecież, że będzie okej.
-No to się wysiliłeś... Słuchaj
-Koniec gadania papużki nierozłączki. Do roboty chłopaki- przerwał Wellingerowi trener. Chwała mu za to.
-Skończymy rozmowę później- szepną Andreas i poszedł ćwiczyć na maszynach.

_____________
Kolejny rozdział jest. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny, bo teraz przez cały miesiąc będę w rozjazdach, ale spróbuję znaleźć czas, by coś napisać. :)
Kto ogląda dziś mecz Brazylia-Niemcy? ;d

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 2

     Wujek Werner jest trenerem skoczków narciarskich. Dzięki niemu mam "wakacyjne praktyki" jako fizjoterapeutka starszej kadry. Co prawda będę tam tylko podpatrywać i być może po miesiącu zajmę się kilka razy jakimś skoczkiem, ale która dziewiętnastolatka ma taką okazję, by przyuczać się do zawodu, który będzie się dopiero studiować? Raczej mało jest takich jednostek. Wyjdzie mi to na plus. Nie po to kończyłam klasę biologiczno-chemiczną, żaby zmarnować taką szansę. Nie mogę się doczekać, bo zaczynam już za tydzień. Wakacje tak blisko. Z tego co wiem, to jest też letnia wersja skoków narciarskich, dlatego będę podróżować razem z zawodnikami po Europie.
      Może podczas jednego konkursu poznam miłość życia? Bardzo bym chciała, ponieważ brakuje mi osoby, z którą mogłabym się przytulić lub schronić w jej ramionach. Ostatnie rozstanie było dla mnie bolesne. Michael to moja pierwsza, poważna sympatia. Byliśmy razem półtora roku. Szkoda, że musiał przeprowadzić się z rodzicami do Austrii. Związek na odległość nie miałby szans. To zbyt daleko, inny kraj.
     Dobrze, że mam prawdziwą przyjaciółkę Lisę, dzięki której przetrwałam ten trudny czas. Nie wiem jak poradziłabym sobie bez niej. Przyjaźnimy się odkąd pamiętam. Jest mi najbliższą osobą zaraz po rodzinie, a właściwie to jak siostra, której nigdy nie miałam.
     Zmierzałam ku szkole, kiedy usłyszałam zza zakrętu pisk opon, potem upadłam na ziemię. Z mojego kolana lekko sączyła się strużka krwi.
-Bardzo Cię przepraszam! Nic Ci nie jest?- zapytał nieznajomy głos.
-Chyba nic. Uderzyłam się tylko w kolano. Następnym razem jeździj ostrożniej- chłopak pomógł mi wstać.
-Zaspałem do szkoły i tak wyszło. Na pewno nic Ci nie jest? Może zabiorę Cię do szpitala?
-Wszystko w porządku. Rowerem mnie zawieziesz?- zaśmiałam się- Poza tym chyba się spieszysz. Jedź już, poradzę sobie.
-Skoro tak mówisz. Cześć- rzucił przez ramię i odjechał.
     Gdy dotarłam do szkoły, poszłam do pielęgniarki, która zdezynfekowała mi kolano oraz przykleiła plaster. Lisa czekała na mnie przed gabinetem.
-Tak właściwie to co Ci się stało?
-Wjechał we mnie jakiś chłopak na rowerze.
-Ładny był?- zapytała, na co ja przewróciłam oczami. 
-Tobie to tylko w głowie chłopcy. Co z moim biednym kolanem? Tym już się nie przejmujesz?- pokazałam jej język, a ona udała obrażoną- No nawet był niczego sobie,
-Wiedziałam!- krzyknęła, po czym pokazała zęby w szerokim uśmiechu- Opisz go.
-Nie przyglądałam mu się zbytnio. Był wysoki, szczupły i miał ładne, brązowe oczy.
-Mmm... Brązowe powiadasz. Z tego co wiem to takie Cię kręcą- powiedziała i dała mi kuksańca w bok.
-Oj, już nie wymyślaj. Był fajny, ale wątpię, żebym go jeszcze spotkała. 
-Nigdy nic nie wiadomo- odpowiedziała tajemniczo Lisa.

_____________
A więc rozdział tym razem jest na czas! ;D Wszystko z perspektywy Stephanie.
Wczorajszy mecz Niemców z Algierią? Co to było! ;O Jakby ktoś podmienił zawodników albo wzorowali się na Polakach. Gra w pierwszej połowie kompletnie im nie szła. Te niedokładne podania, gubienie piłek,  no ludzie! Tak czy siak, wygrali. I to się liczy <3