Po dniu spędzonym razem ze skoczkami, wróciłam padnięta do domu. Jedyne czego pragnęłam to pójść pod prysznic i spać. Ta zgraja chuderlaków potrafi zmęczyć. Ale muszę stwierdzić, że są bardzo zabawni, w szczególności Wank. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak płakałam ze śmiechu. Nie mogłam się przez niego skupić na moim zadaniu. Myślę iż, spędzę z nimi miło wakacje.
-Jak Ci minął dzień kochanie?- usłyszałam głos mamy, gdy zmierzałam w stronę schodów, by udać się do mojego pokoju.
-Dobrze, wszyscy są bardzo życzliwi- odpowiedziałam- Taty jeszcze nie ma?
-Nie. Zadzwonił, że musi zostać dłużej w pracy. Teraz kiedy stara się o awans, częściej nie będzie go w domu.
Jasne-powiedziałam po cichu tak żeby mama nie słyszała. Czemu ona nie widzi, że jego wiecznie nie ma? I to nie od niedawna, już około pół roku temu zauważyłam, iż coś jest nie tak. Pewnie ma kochankę. Moja rodzicielka jest taka ślepa czy ona nie chce po prostu tego wiedzieć? Zbyt kocha ojca, są małżeństwem od 20 lat. Zawsze stara się robić dla niego wszystko jak najlepiej, a on? Nie pamiętam kiedy wręczył jej jakiś prezent. Jeszcze trzy lata temu przynosił kwiaty raz w miesiącu. Teraz kompletnie zapomniał o tym i nie prawi jej takich podarków. Zresztą ja też czuję się jakbym nie miała taty. Co prawda jest dla mnie miły, ale widzę w tym obojętność. Jakbym ja i mama przestały być dla niego ważne.
Rozmyślałam nad tym przed snem. Próbowałam go usprawiedliwiać, jednak nie udało mi się to. Zmęczona zasnęłam.
-Do cholery! Wellinger, daj mi w końcu święty spokój!
-Karl, posłuchaj mnie jeszcze raz. Naprawdę wpadłeś jej w oko, widziałem jak na Ciebie patrzy!
-Czy Ty nie rozumiesz, że ja nie potrzebuję swatki?! Ile razy mam Ci jeszcze to powtarzać, tak abyś zrozumiał?
-Dobra, jak tam chcesz. Ale mógłbyś zapomnieć o Katji. Ona Cię nie kochała, zrozum!- nie dawał za wygraną Andreas. Dlaczego taki był? Martwił się o przyjaciela. Po nieudanym związku Karl bardzo to przeżył. Przez miesiąc nie przychodził na skocznię. Dzięki Andiemu powrócił do skoków.
-Tak, wiem. Mówiłeś mi to tysiąc razy. Nie rozumiesz, że ja się nie chcę angażować, ponieważ boję się, iż znów mi się nie uda i się zawiodę na kolejnej osobie?- wyznał Geiger. To co powiedział było prawdą. Po zerwaniu z Katją przyrzekł sobie, że już nikomu tak łatwo nie zaufa.
-Stephanie nie wygląda na osobę, która mogłaby kogokolwiek zranić.Wręcz przeciwnie, wygląda jak anioł-Karl zrobił skrzywioną minę, ale to nie zraziło Welliego, kontynuował dalej- Nie rozmawiałeś z nią ani razu, nie poznałeś jej. Zaproponuj kawę czy lody. Odkryj ją. Kto wie, może Ci się spodoba? Bo chyba z wyglądu to jest niezła, co nie?- skończył i wyszczerzył się, pokazując szereg śnieżnobiałych zębów.
-Dobra. Zaproszę ją, jak mi odmówi to masz wpierdol Wellinger-burknął Geiger- Ma ładne oczy i uśmiech.
-Będziesz mógł mi wtedy przywalić. Dalej, śmiało! Podejdź do niej.
-Ale, że teraz?- zapytał zaskoczony Karl.
-A niby kiedy? Chcesz czekać aż Markus Ci ją sprzątnie sprzed nosa? Idź!
Dasz radę. Uwierz w siebie. Kurde, tak dawno nie zapraszałem nikogo na randkę. Stop! To nie jest żadna randka! To zwykłe spotkanie dwóch ludzi. A co jeśli mi odmówi? Spalę się ze wstydu! Wtedy Wellinger na serio oberwie-myśli Geigera stawały się coraz bardziej pesymistyczne- Dobra, skup się. Bądź czarujący, szeroki uśmiech.
-Cześć Stephanie!- ups, trochę za głośno. Opanuj się Karl!
-O, cześć!- boże jaki ona ma cudny uśmiech! Jezu, ucisz się cholerny umyśle.
-Co robisz dziś popołudniu?
-Siedzę w domu, a co?- zapytała, a jej źrenice się rozszerzyły i wyglądały jak pięciozłotówki.
-Nie miałabyś ochoty wybrać się ze mną na gofry do pobliskiego baru?- brawo chłopie, to zdanie miało sens! A teraz proszę, nie odmawiaj...
-Jasne- opowiedziała i uśmiechnęła się promiennie- Zaraz po pracy?
-Tak. Będę na Ciebie czekał przed wejściem do budynku- szeroki uśmiech, o właśnie taki.
-Okej, to jesteśmy umówieni. Pa!- rzuciła na koniec i poszła w stronę naszego fizjoterapeuty.
Odwróciłem się i podążałem w stronę Andreasa z triumfalnym uśmieszkiem.
-Zgodziła się?- zapytał.
-A jak myślisz? Nie mogła się oprzeć mojemu urokowi osobistemu- zaśmiałem się. Tak na prawdę to wcale nie byłem pewny, że mi się uda, ale nie chciałem pokazać przed przyjacielem tego.
-Wspaniale. Życzę Ci miłej randki Karlusiu.
-Tylko nie randki! To spotkanie i nie mów do mnie tak!
Jasne-powiedziałam po cichu tak żeby mama nie słyszała. Czemu ona nie widzi, że jego wiecznie nie ma? I to nie od niedawna, już około pół roku temu zauważyłam, iż coś jest nie tak. Pewnie ma kochankę. Moja rodzicielka jest taka ślepa czy ona nie chce po prostu tego wiedzieć? Zbyt kocha ojca, są małżeństwem od 20 lat. Zawsze stara się robić dla niego wszystko jak najlepiej, a on? Nie pamiętam kiedy wręczył jej jakiś prezent. Jeszcze trzy lata temu przynosił kwiaty raz w miesiącu. Teraz kompletnie zapomniał o tym i nie prawi jej takich podarków. Zresztą ja też czuję się jakbym nie miała taty. Co prawda jest dla mnie miły, ale widzę w tym obojętność. Jakbym ja i mama przestały być dla niego ważne.
Rozmyślałam nad tym przed snem. Próbowałam go usprawiedliwiać, jednak nie udało mi się to. Zmęczona zasnęłam.
-Do cholery! Wellinger, daj mi w końcu święty spokój!
-Karl, posłuchaj mnie jeszcze raz. Naprawdę wpadłeś jej w oko, widziałem jak na Ciebie patrzy!
-Czy Ty nie rozumiesz, że ja nie potrzebuję swatki?! Ile razy mam Ci jeszcze to powtarzać, tak abyś zrozumiał?
-Dobra, jak tam chcesz. Ale mógłbyś zapomnieć o Katji. Ona Cię nie kochała, zrozum!- nie dawał za wygraną Andreas. Dlaczego taki był? Martwił się o przyjaciela. Po nieudanym związku Karl bardzo to przeżył. Przez miesiąc nie przychodził na skocznię. Dzięki Andiemu powrócił do skoków.
-Tak, wiem. Mówiłeś mi to tysiąc razy. Nie rozumiesz, że ja się nie chcę angażować, ponieważ boję się, iż znów mi się nie uda i się zawiodę na kolejnej osobie?- wyznał Geiger. To co powiedział było prawdą. Po zerwaniu z Katją przyrzekł sobie, że już nikomu tak łatwo nie zaufa.
-Stephanie nie wygląda na osobę, która mogłaby kogokolwiek zranić.Wręcz przeciwnie, wygląda jak anioł-Karl zrobił skrzywioną minę, ale to nie zraziło Welliego, kontynuował dalej- Nie rozmawiałeś z nią ani razu, nie poznałeś jej. Zaproponuj kawę czy lody. Odkryj ją. Kto wie, może Ci się spodoba? Bo chyba z wyglądu to jest niezła, co nie?- skończył i wyszczerzył się, pokazując szereg śnieżnobiałych zębów.
-Dobra. Zaproszę ją, jak mi odmówi to masz wpierdol Wellinger-burknął Geiger- Ma ładne oczy i uśmiech.
-Będziesz mógł mi wtedy przywalić. Dalej, śmiało! Podejdź do niej.
-Ale, że teraz?- zapytał zaskoczony Karl.
-A niby kiedy? Chcesz czekać aż Markus Ci ją sprzątnie sprzed nosa? Idź!
Dasz radę. Uwierz w siebie. Kurde, tak dawno nie zapraszałem nikogo na randkę. Stop! To nie jest żadna randka! To zwykłe spotkanie dwóch ludzi. A co jeśli mi odmówi? Spalę się ze wstydu! Wtedy Wellinger na serio oberwie-myśli Geigera stawały się coraz bardziej pesymistyczne- Dobra, skup się. Bądź czarujący, szeroki uśmiech.
-Cześć Stephanie!- ups, trochę za głośno. Opanuj się Karl!
-O, cześć!- boże jaki ona ma cudny uśmiech! Jezu, ucisz się cholerny umyśle.
-Co robisz dziś popołudniu?
-Siedzę w domu, a co?- zapytała, a jej źrenice się rozszerzyły i wyglądały jak pięciozłotówki.
-Nie miałabyś ochoty wybrać się ze mną na gofry do pobliskiego baru?- brawo chłopie, to zdanie miało sens! A teraz proszę, nie odmawiaj...
-Jasne- opowiedziała i uśmiechnęła się promiennie- Zaraz po pracy?
-Tak. Będę na Ciebie czekał przed wejściem do budynku- szeroki uśmiech, o właśnie taki.
-Okej, to jesteśmy umówieni. Pa!- rzuciła na koniec i poszła w stronę naszego fizjoterapeuty.
Odwróciłem się i podążałem w stronę Andreasa z triumfalnym uśmieszkiem.
-Zgodziła się?- zapytał.
-A jak myślisz? Nie mogła się oprzeć mojemu urokowi osobistemu- zaśmiałem się. Tak na prawdę to wcale nie byłem pewny, że mi się uda, ale nie chciałem pokazać przed przyjacielem tego.
-Wspaniale. Życzę Ci miłej randki Karlusiu.
-Tylko nie randki! To spotkanie i nie mów do mnie tak!
_____________
Matko. Ludzie. Zabijcie mnie. Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale kompletnie nie idzie mi pisanie. Miałam świetny pomysł na to ff, ale straciłam całą wenę. Nie jestem w pełni zadowolona z tego rozdziału. Ale mi głupio, że tak długo nie było nic nowego.
Nasz kochany Karlito się niestety nie dostał do jutrzejszego konkursu, a szkoda! Swatka Wellinger nie brał w ogóle udziału, ale we Francji już na szczęście będzie. Schusterowa taktyka. Chce wszystkich wypróbować.
Na koniec proszę Was, bądźcie wyrozumiali. Następnym razem pojawię się z czymś lepszym!